wtorek, 21 sierpnia 2012

Lakier WIBO Extreme Nails w kolorze 425

W sezonie wiosenno-letnim bardzo modne były (i nadal są) kolory pastelowe. Jako miłośniczka delikatnego koloru na pazurkach (najlepiej w odcieniu nude), długo zastanawiałam się nad zakupem bardziej wyrazistego koloru lakieru. Skusiłam się na zakup lakieru z Wibo Extreme Nails o numerze 425. Pochodzi on z kolekcji Candy Pastel Trend. 
Jestem bardzo zadowolona z tego kolorku. Muszę przyznać, że stał się on moim wakacyjnym ulubieńcem:)
Lakier nie jest drogi. Kosztuje ok. 6 zł za 9,5 ml pojemności.Aby uzyskać ładny kolor i krycie maluję płytkę paznokcia dwa razy.

niedziela, 20 maja 2012

Zrób Sobie Krem - biała glinka

Śledząc rożne filmiki na YT zauważyłam, że od dłuższego czasu zapanowała moda na kosmetyki EKO. Niezwykłą popularnością cieszą się produkty, które maja jak najuboższy skład, a przy okazji ten skład jest bardzo przyjazny dla naszego organizmu. Postanowiłam również skusić się na "coś" naturalnego:)
Bardzo sławne stały się ostatnio takie strony jak Mazidła, Zrób Sobie Krem, czy Biochemia Urody. Oferują nam surowce, półfabrykaty do wytworzenia własnego kremu, mydła, maseczki czy toniku. Jednym słowem możemy stworzyć dowolny kosmetyk, który będzie naturalny - bez żadnych konserwantów czy sztucznych zapachów i barwików. Strony, które wymieniłam oferują także gotowe zestawy - wystarczy wszystko zmieszać i możemy cieszyć się gotowym produktem.
Jakiś tydzień temu otrzymałam paczkę ze strony Zrób Sobie Krem. Zamówiłam sobie białą glinkę, kwas hialuronowy 1% oraz olej z avocado (organiczny).
Dziś przybliżę Wam białą glinkę. Zamówiłam sobie opakowanie o masie 50 g. Ta glinka kosztowała mnie 5,90 zł. Nie będę opisywać poszczególnych właściwości, przechowywania i zastosowania w kosmetykach. Odsyłam Was do strony Zrób Sobie Krem. 

Biała glinka jest przeznaczona przede wszystkim do cer wrażliwych, nie powoduje tak dużego podrażnienia skóry. Jest delikatna, łagodzi podrażnienia. 
Robiąc maseczkę z białej glinki dodaje kwas hialuronowy oraz olej z avocado. Dzięki nim moja skóra jest nawilżona, miękka w dotyku i po zmyciu maseczki wygląda świeżo.
Zachęcam Was serdecznie do spróbowania któryś z produktów oferowanych przez Zrób Sobie Krem.
Jeśli jesteście fankami takich produktów to podzielcie się spostrzeżeniami na temat swoich ulubionych kosmetyków naturalnych.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do subskrybowania mojego bloga :)

sobota, 19 maja 2012

W związku z tym, że słoneczko coraz mocniej zaczyna przygrzewać, wypadałoby pomyśleć o ochronie przeciwsłonecznej. Od tamtego roku używam krem ochronny z SVR z filtrem SPF 50.
Jestem naprawdę bardzo zadowolona z niego. Doskonale chroni moja jasną skórę przed promieniami słonecznymi. Krem można kupić wyłącznie w aptekach. Jeśli będziecie go szukać, to jest on w takim kartonowym opakowaniu, które niestety już wyrzuciłam, ale bez problemu znajdziecie ten produkt na półce.
Zalety:
- dobrze chroni przed promieniowaniem słonecznym,
- szybko się wchłania,
- poręczne opakowanie,
- możemy być pewni, że poparzenia słoneczne nam nie grożą,
- dobry dla cery suchej i alergicznej,
- dobrze się rozprowadza,
- nie zapycha porów.

Wady:
- nie podoba mi się jego zapach,
- po nałożeniu na twarz, cera trochę się świeci,
- w związku z tym, że w składzie są filtry mineralne (dwutlenek tytanu, tlenek cynku), krem barwi skórę biało. Niektórym osobom może to przeszkadzać. Dlatego warto przed wyjściem na słońce posmarować się nim wcześniej, wówczas niepożądana biel zniknie.

Tubka ma pojemność 50 ml. Krem jest barwy cielistej. Jest dość drogi. Kupiłam go w Super-pharm za ok.50 zł (udało mi się trafić na promocję). Jest wodoodporny. Mogą go stosować zarówno dzieci jak i dorośli.


piątek, 18 maja 2012

Essence stay all day 16h

Tak sobie pomyślałam, że czas się pochwalić, jakiego podkładu obecnie używam :) Może na początku sprecyzuję nazwę tego produktu. Otóż można go spotkać pod nazwą "Długotrwały podkład stay all day" lub tak, jak ja mam napisane na opakowaniu "korektor stay all day 16 h long lasting" (długotrwały korektor we fluidzie).
Zacznę może od opisania opakowania. Pojemność wynosi 30 ml. Buteleczka nie jest przeźroczysta, więc trudno określić ile produktu już zużyłyśmy. Podkład wyciskamy sobie na dłoń za pomocą pompeczki.
Producent oferuje nam cztery odcienie podkładu (trochę uboga gama kolorów).
Zalety podkładu:
- ładnie kryje niedoskonałości,
- dobrze się rozprowadza,
- na mojej twarzy utrzymuje się długo,
- podoba mi sie jego zapach,
- ma przystępną cenę (15,99zł bez promocji),
- opakowanie jest stabilne i wydaje się być mocne (spadł mi kilka razy i nic sie nie stało),
- jest wydajny (dosłownie odrobina wystarcza, abym pokryła swoją twarz),
- nie tworzy efektu maski (przynajmniej na mojej twarzy),

Minusy:
- mam suchą skórę, więc zanim nałożę podkład muszę posmarować twarz kremem, w przeciwnym razie na czole pojawią mi się nieestetyczne odstające skórki.

Myślę, że podkład jest godzien uwagi. Warto go wypróbować i wyrobić sobie o nim własne zdanie.

poniedziałek, 14 maja 2012

Masło do ciała Perfecta SPA (pomarańcz + aromat wanilii)

Dziś opiszę masełko do ciała :)
Pewnie niektóre z Was miały okazję używać tego produktu. Kupiłam go na promocji w Super-pharm za ok. 9 zł. Skusił mnie przede wszystkim zapach. Jak dla mnie połączenie pomarańczy z wanilią = super zapach!
Zalety produktu:
-ładny zapach,
- fajna konsystencja, która łatwo się wchłania,
- muszę przyznać, że nawilża moją skórę,
- praktyczne opakowanie,
- wydajny.
  Minusy:
- nie zauważyłam u siebie redukcji cellulitu (no, ale z drugiej strony sam produkt go nie zwalczy),
- w sumie trochę przeszkadza mi ta parafina w składnikach (na dodatek jest na drugim miejscu).

Ogólnie produkt bardzo fajny. Nigdy wcześniej nie używałam maseł do ciała, bo jakoś nie byłam przekonana do ich konsystencji. Ale akurat konsystencja tego produktu bardzo mi odpowiada.
Jeśli kiedykolwiek stosowałyście ten produkt. To podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Z tego, co się orientuję są jeszcze inne zapachy z tej serii, np.kakaowy, czekoladowo-kokosowy, marcepanowy.

czwartek, 10 maja 2012

Recenzja tuszu AVON little red dress

Dość długo zastanawiałam się, o czym napisać pierwszego posta. Stwierdziłam, że zrobię małą recenzję na temat tuszu z Avonu. Oglądając filmiki dziewczyn oraz czytając recenzje na różnych portalach, spotkałam się ze skrajnymi opiniami: od zachwytu, po rozczarowanie. Ale tak jest zapewne z większością kosmetyków - jednym coś się podoba a innym nie. I bardzo dobrze, że tak jest, ponieważ dzięki odmiennym upodobaniom jesteśmy niezwykli:)
Oczywiście ja także muszę swoje ,,pięć groszy" wtrącić do opinii na temat tuszu Avon little red dress. Co do samego wyglądu zewnętrznego: jak dla mnie bardzo ładne opakowanie. Estetycznie wykonane. Wygodnie się trzyma zarówno szczoteczkę, jak i pozostałą cześć opakowania, w której zanurzamy szczoteczkę.
Kilka słów odnośnie samej szczoteczki. Trzeba przyznać, że po raz pierwszy po otwarciu tuszu, zaczęłam się zastanawiać co to ma być i jak ja mam się czymś takim malować! Sama szczoteczka wygląda, jak cienki patyczek. Jeśli dobrze się przyjrzymy, zauważymy bardzo małe i bardzo gęste silikonowe włoski (o ile można to włoskami nazwać).
Czas omówić najważniejsze, a więc skuteczność tuszu. Na pewno nie pogrubił moich rzęs. Delikatnie je wydłużył. Tym kosmetykiem na pewno nie uzyskamy jakiegoś mocnego podkreślenia rzęs, mam tu na myśli efekt mocno zagęszczonych i podkreślonych rzęs. Bardziej można mówić o subtelnym podkreśleniu rzęs. Tusz jak najbardziej nadaje się do makijażu dziennego (chyba, że ktoś woli delikatny makijaż i na wieczór, bo przecież nie wszystkie lubimy mocne makijaże). Na moich rzęsach utrzymuje się cały dzień, przede wszystkim nie kruszy się. Lubię ten tusz przede wszystkim za to, że pięknie rozczesuje i rozdziela rzęsy.

Nie pamiętam ile kosztuje, ale zapewne poniżej 20 zł (jeżeli trafimy na promocję w katalogu Avon). Producent napisał na opakowaniu, że po otwarciu możemy go mieć trzy miesiące. Ja mam go jakieś pięć miesięcy i jestem nadal bardzo zadowolona.